Strona Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich

CZASOPISMO STOWARZYSZENIA RODZINA
19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
NR 50 Listopad 2013



Spis treści
1. JUBILEUSZ 100 – URODZIN RTM.TADEUSZA BĄCZKOWSKIEGO. HANNA IRENA RÓŻYCKA strona 1
2. ŚWIĘTO 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH Opole 17.08.2013 JULITA PRABUCKA strona 3
3. JUBILEUSZOWY XXV ZJAZD KAWALERZYSTÓW II RP. GRUDZIĄDZ HANNA IRENA RÓŻYCKA strona 10
4. RAJDEM DO MOKREJ JULITA PRABUCKA strona 18
5. WRAŻENIA Z PODRÓŻY NA WOŁYŃ 11-16.09.2013 HANNA IRENA RÓŻYCKA strona 24
6.WYPOWIEDŹ NA POSIEDZENIU SEJMU POSEŁ PIOTR PYZIK strona 41
7.KAWALERZYŚCI EDMUNDA RÓŻYCKIEGO WŁODZIMIERZ MAJDEWICZ strona 43
8.PIOSENKA O BELINIE strona 48


Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
JUBILEUSZ 100 – URODZIN RTM.TADEUSZA BĄCZKOWSKIEGO.
HANNA IRENA RÓŻYCKA


       LAUDACJA NA JUBILEUSZ 100 LECIA URODZIN PANA ROTMISTRZA TADEUSZA BĄCZKOWSKIEGO
OFICERA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH Z OSTROGA NAD HORYNIEM


       Nasz Dostojny i Drogi naszym sercom Jubilat Pan rtm. Tadeusz Bączkowski od lat wiernie Służy Bogu i Ojczyźnie rzetelnie wypełniając najświętszy patriotyczny obowiązek Żołnierza, poświęcającego całe swe życie Służbie Ojczyźnie, gdy była w potrzebie.
       Wielki Patriota pozostaje na obczyźnie, z dala od Kraju, do którego nie może powrócić po zakończeniu działań wojennych. Nie zaniedbuje swych Obowiązków wobec kraju Ojczystego Polski, zachowuje honor i godność oficera, kawalerzysty, kształconego w Alma Mater Polskiej Kawalerii w Grudziądzu. Będąc na emigracji podejmuje rzetelnie różne prace zarobkowe, jak wielu rodaków. Zawsze dumny ze swego polskiego pochodzenia pozostaje lojalny wobec Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii, które staje się Jego drugim domem.
        Współpracuje z Instytutem Sikorskiego w Londynie oraz Instytutem Marszałka J. Piłsudskiego. Gromadzi dokumenty i wszelkie pamiątki oraz książki i publikacje z okresu zawodowej służby wojskowej w 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Ostrogu n/ Horyniem im. gen. Edmunda Różyckiego. Jest wysoko uhonorowanym oficerem 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i oficerem sztabowym w 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka.
       Wiceprezes Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii w Londynie i strażnik wiernego przekazywania historii i barw pułkowych.
       Szanowny Jubilat zabiega o rzetelne przekazywanie historii i tradycji 19 Pułku Ułanów Wołyńskich oraz barw i znaków pułkowych w środowiskach młodzieży – a więc w szkołach noszących imię 19 Pułku.
       Jest entuzjastą przyjmowania barw pułkowych przez Koła, Stowarzyszenia i kluby Jeździeckie. Od lat 90-tych Pan Rotmistrz Tadeusz Baczkowski przybywa z Londynu na spotkania Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i jako Honorowy Członek i Gość uczestniczy w uroczystościach w Zespole Szkół Nr 70 w Warszawie im. 19 Pułku Ułanów Wołyńskich oraz w Zespole Szkół w Skrzeszewie i bierze udział w uroczystościach Święta Niepodległości w Warszawie w miarę swoich możliwości.
       Jest Honorowym Członkiem Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Warszawie i w Opolu, Członkiem Rady Fundacji na Rzecz Jazdy Polskiej w Grudziądzu. Jest Inicjatorem wielu ważnych przedsięwzięć. Dostojny Jubilat uczestniczy w Zjazdach kawalerzystów II RP.
        W imieniu naszego Stowarzyszenia na ręce Dostojnego Jubilata składam najserdeczniejsze życzenia i gratulacje z okazji Jubileuszu i Święta Patrona Szkoły w Radości.
        Hanna Irena Różycka

Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
ŚWIĘTO 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
Julita Prabucka


ŚWIĘTO 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH

       W dniu 17 sierpnia 2013 roku w Opolu Stowarzyszenie Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego uroczyście obchodziło Święto Pułkowe. Pogoda - jak zawsze sprzyjała kawalerzystom – od rana dosłownie żar lał się z nieba. Obchody rozpoczęły się Zawodami Kawaleryjskimi „Militari” o Puchar Szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Opolu.
       Zawody zostały zorganizowane na obiektach Stajni „Zdybowisko” prowadzonej przez Państwa Krystynę i Piotra Zdybowiczów. Obejmowały następujące konkurencje: ujeżdżanie, skoki przez przeszkody, władanie białą bronią (szabla, lanca). Konie stały już przed stajnią, oporządzone przez swoich jeźdźców, czekały tylko na osiodłanie. Chwilę później wyruszały już na polankę-rozprężalnię. W zawodach rywalizowali zarówno ułani, jak i amazonki w barwach Gospodarzy i Gości ze Stowarzyszeń tworzących Ochotniczy Szwadron Kawalerii Ziemi Opolskiej.
       Z pobliskiego, wysokiego wału nad Odrą, do którego sięgały obiekty stajni, można było śledzić przebieg zawodów, mając rozległy widok na całość „Zdybowiska”. Nad prawidłowym przebiegiem zawodów czuwała komisja sędziowska w składzie: Andrzej Wróblewski – sędzia główny oraz Maria Szymańska i Bianka Korach. Bardzo dzielnie radziła sobie w ujeżdżaniu i skokach przez przeszkody najmłodsza uczestniczka zawodów (uczennica szkoły podstawowej) wzbudzając podziw publiczności. Pomiędzy poszczególnymi konkursami były przerwy (konieczność przestawienia elementów toru), w trakcie których i zawodnicy i widzowie mogli posilić się w bogato zaopatrzonym bufecie, przy którym od rana krzątała się Pani Krystyna Zdybowicz troszcząc się o wszystkich. Zawodom towarzyszyły odpowiednio dobrane płynące z głośników piosenki ułańskie.

Fot. Julita Prabucka

       Po zakończeniu zawodów, w których rywalizujący zawodnicy - a także ich konie - wykazali się wysokim poziomem sprawności ułańskiej i po ogłoszeniu wyników przez komisję sędziowską, wszystkie uczestniczące w zawodach konie zostały udekorowane pamiątkowym, barwnym flo z wizerunkiem odznaki pułkowej, pięknie wkomponowanej w insygnia ułańskie, przygotowanej graficznie przez Pana Włodzimierza Majdewicza ze Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w Warszawie.
       Po rundzie honorowej nastąpiła dłuższa przerwa na oporządzenie koni, odprowadzenie do stajni, czy w zacienione miejsce przy niej. Tam już czekał ich „obiad” i zasłużony odpoczynek po zawodach w południowym skwarze. Zmagania kawaleryjskie były doskonałą okazją do popularyzowania tradycji Jazdy Polskiej, podtrzymania tradycji narodowej i pielęgnowania polskości oraz promowania Sił Zbrojnych w tym Ochotniczej Służby Wojskowej. Po przerwie ułani zebrali się na uroczysty apel. Został odczytany rozkaz dotyczący Święta Pułkowego, a w apelu pamięci wspomniano poległych i zmarłych ułanów 19 Pułku.
       Następnie przez przekaz telefoniczny z Londynu przemówił do zebranych Pan rtm Tadeusz Bączkowski – ostatni żyjący oficer 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Pozdrowił serdecznie uczestników obchodów Święta Pułkowego, podziękował za kontynuowanie i pielęgnowanie tradycji pułkowych - w tym obchodów Święta Pułkowego. Zapewnił, że sercem i duchem jest w Opolu ze swoimi Ułanami i życzył wszystkim radosnego świętowania. Przemówienie Pana Rotmistrza zostało nagrodzone gromkimi brawami- słyszanymi w Londynie, wiele osób w oczach miało łzy wzruszenia, ale tego niestety nie mógł Pan Rotmistrz zobaczyć.
       Następnie Prezes Stowarzyszenia Pan Piotr Zdybowicz podziękował Panu Rotmistrzowi za tak wspaniały udział w Święcie Pułkowym, (który był dla wszystkich niespodzianką) jak również za wszelkie formy wsparcia – duchowego, jak też finansowego dla Stowarzyszenia. Po tym zakończono połączenie z Londynem.
       W dalszej części uroczystości przystąpiono do podsumowania zawodów, wręczenia pucharów i dyplomów.
       Jeźdźcy, którzy zwyciężyli w poszczególnych konkurencjach oraz zdobywcy trzech pierwszych miejsc w klasyfikacji generalnej zostali uhonorowani przez zastępcę szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Opolu ppłk Stanisława Maksymowicza pucharami i dyplomami, a zdobywcy II i III miejsca otrzymali dyplomy.

Fot. Julita Prabucka
Wyniki zawodów przedstawiały się następująco:

konkurs ujeżdżania:
       I miejsce - Barbara Maj na koniu Diwers (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)
       II miejsce - Ilona Janiak na koniu Sandra (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)
       III miejsce - Jagoda Bodzianny na koniu Aborygen (Pułk 4 Ułanów Zaniemeńskich)

konkurs skoków:
       I miejsce - Natalia Szynkler na koniu Medyna (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)
       II miejsce - Bartłomiej Bodzianny na koniu Aborygen (Pułk 4 Ulanów Zaniemeńskich)
       III miejsce - Adam Wojtuś na koniu Delta (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)

konkurs władania białą bronią (szabla, lanca):
       I miejsce - Bartłomiej Bodzianny na koniu Atlantis (Pułk 4 Ułanów Zaniemeńskich)
       II miejsce - Adam Wojtuś na koniu Delta (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)
       III miejsce – Mirosław Obiegły na koniu Matis (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)

Klasyfikacja generalna Zawodów Kawaleryjskich „Militari” o Puchar Szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Opolu:
       I miejsce - Adam Wojtuś na koniu Delta (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)
       II miejsce - Bartłomiej Bodzianny na koniu Aborygen (Pułk 4 Ulanów Zaniemeńskich)
       III miejsce - Barbara Maj na koniu Diwers (19 Pułk Ułanów Wołyńskich)

        Po wręczeniu nagród ppłk Maksymowicz wręczył także podziękowania od płk Mirosława Karaska Szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Opolu za udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu III Prezentacji Tradycji Kawaleryjskich w maju w Opolu dla wyróżniających się dowódców i członków Stowarzyszeń zrzeszonych w Ochotniczym Szwadronie Kawalerii Ziemi Opolskiej.
       Wszyscy zebrani mieli jeszcze okazję podziwiać z bliska pierwszy kompletnie wyposażony rower dla sekcji kolarzy. Parę dni wcześniej - 15.08.br. w defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego wzięli udział już trzej kolarze, co było nowością dla Opolan, którzy bez ułanów na koniach już nie wyobrażają sobie obchodów żadnej uroczystości patriotycznej.

Fot. Julita Prabucka

       W najbliższym czasie będzie już działała sekcja kolarzy, co jest wielką radością dla Pana Rotmistrza Tadeusza Bączkowskiego, dowódcy plutonu kolarzy w 1939 roku.
       Teraz już po oficjalnej części uroczystości wszyscy zasiedli do stołów ustawionych przy otwartych wrotach stajni i raz za razem wśród rozmów było słychać rżenie koni i świergot jaskółek mieszkających pod stropem stajni. Wieczór zakończył się spotkaniem integracyjnym oraz zabawą taneczną. I tak Święto Pułkowe 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w 2013 roku przeszło już do historii.
Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
Jubileuszowy XXV Zjazd Kawalerzystów II RP Grudziądz 2013
Hanna Irena Różycka


       W dniach od 23 do 25 sierpnia odbył się Jubileuszowy XXV Zjazd Kawalerzystów II RP bardzo uroczyście zorganizowany. Od 1989 roku tradycyjnie Zjazdy Kawalerzystów odbywały się w sierpniu, w sercu przedwojennej Stolicy Polskiej Kawalerii w Grudziądzu. Spirytus movens „wielkiego przedsięwzięcia”, jakim było organizowanie Zajazdów na skale światową była zawsze Pani magister Karola Skowrońska, nominowana przez Panów Oficerów kawalerii rotmistrzem w uznaniu Jej wielkich zasług w konsolidowaniu i odtwarzaniu środowiska kawaleryjskiego w powojennej Polsce. Pani Karola Skowrońska Prezes Fundacji na Rzecz Jazdy Polskiej w Grudziądzu swoją charyzmą skupiła wokół swojej Osoby absolwentów Kawaleryjskiej Alma Mater z najodleglejszych części świata – obu Ameryk, Australii, Europy i z kraju wraz z rodzinami, oraz zainteresowała instytucje, bez których wsparcia i pomocy działania nad sprawną organizacją zjazdów byłby bardzo trudne.


       Pani Karola mogła liczyć na ogromne wsparcie najbliższej Rodziny, Przyjaciół oraz bliskich współpracowników – Członków Zarządu i Rady Fundacji.
       Jubileuszowy Zjazd jest wielkim Świętem Kawalerzystów poświęcających życie za Ojczyznę i Tych, którzy odeszli.
       Są to również dni wielkiego triumfu Pani Karoli Skowrońskiej. Pragniemy wyrazić podziw i wielkie uznanie za wieloletni trud, ogromne zaangażowania w działaniach minionego ćwierćwiecza.
       Droga Pani Karolu
       Prosimy Panią o przyjęcie wyrazów podziękowania, kierowanych na Pani ręce na łamach naszego biuletynu „Ułan Wołyński”. Serdecznie gratulujemy sukcesów i życzymy wszelkiej pomyślności na dalsze lata oraz dużo zdrowia i sił.
       XXV Zjazd Kawalerzystów II RP pod patronatem – Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej rozpoczął się w piątek 23 sierpnia o godz. 1700 w koszarach Księcia Józefa Poniatowskiego, obecnie będących siedzibą 8 Grudziądzkiego Batalionu Walki Radioelektronicznej im. gen. Zygmunta Podhorskiego. W samym centrum Grudziądzkiej Alma Mater powitał uczestników Zajazdu dowódca 8 Batalionu Pan płk Radzisław Smółkowski.
       Na Zjazd przybyli z kraju i z zagranicy absolwenci Centrum Szkolenia Kawalerii i Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii Panowie: płk Emil Mentel, ppłk Zbigniew Makowiecki, rtm. Tadeusz Baczkowski, rtm. Jerzy Brzozowski, por. Józef Adamczyk, por. Wacław Wareńczuk, nie mógł przybyć płk Marian Michniewicz z Warszawy, o czym powiadomił Organizatorów. Panom Oficerom towarzyszyły Rodziny, przyjaciele oraz zaproszeni Goście.
       Urząd Prezydenta prezentował Pan Waldemar Strzałkowski. Obecni byli Senatorowie RP – Wicemarszałek Pan Jan Wyrowiński oraz Pan Michał Wojtczak. Posłowie na Sejm Pan Janusz Dzięcioł i Pan Tomasz Szymański. Przedstawiciel MON Pan ppłk Jacek Treichel, dowódca Wojsk Lądowych Pan Marek Dragan, d-ca Garnizonu Grudziądz płk Dariusz Żuchowski. Ze Sztabu Generalnego WP przybył Pan płk Krzysztof Olszowy, Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych reprezentował Pan Jacek Dziuba. Obecny był Pan Wojewoda Zbigniew Ostrowski, vice-maszałek woj. kujawsko-pomorskiego Pan Sławomir Kopyść. Władze miasta Grudziądz prezentował Prezydent Grudziądza Pan Robert Malinowski. Po przemówieniach uczestnicy Zjazdu Kawalerzyści i poszczególne delegacje złożyły kwiaty przy obelisku Szkoły Podchorążych Kawalerii na dziedzińcu koszar.
       Atrakcją dla uczestników Zjazdu oraz Gości było zwiedzanie koszar, Sali Tradycji oraz stajni, gdzie przebywało około 100 koni, biorących udział w Defiladzie oraz pokazach na Błoniach Nadwiślańskich w następnym dniu Zjazdu. Największą radość Naszym Kawalerzystom sprawiło pogłaskanie konia lub przytulenie końskiej głowy wiernego towarzysza na pola walki.
       Po pełnej emocji wizycie w koszarach – autokarami przejechaliśmy ulicami miasta docierając do ul. Chełmińskiej, gdzie przy obelisku uczciliśmy pamięć poległych i zmarłych absolwentów Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii.
       Zapanował zmrok, gdy dojeżdżaliśmy do Cmentarza Garnizonowego, aby oddać hołd, uczcić pamięć pierwszego komendanta Szkoły gen. Stefana de Castendolo Kasprzyckiego oraz poległych żołnierzy z 1920 roku 18 Pułku Ułanów Pomorskich.
       Przy płonących pochodniach złożono wieńce i kwiaty – czcząc pamięć minutą ciszy. Uczennica ze Szkoły im. 18 Pułku Ułanów Pomorskich zaprezentowała sylwetkę komendanta oraz jego Zasługi.
        Do późnego wieczora przybywali z odległych stron zaproszeni goście Zjazdu do hotelu w Bursie.
       W drugim dniu o godz. 900 zebrani pod Pomnikiem gen. Tadeusza Bora Komorowskiego oddali hołd ostatniemu komendantowi oraz dowódcy Powstania Warszawskiego. Liczne delegacje złożyły wieńce i kwiaty, zapłonęły znicze. W pięknie opracowanym wystąpieniu uczennica z grudziądzkiego Gimnazjum przedstawiła Postać i życie generała Bora Komorowskiego.
       Punktualnie o godz. 1100 ulicami Grudziądza udekorowanymi amarantowo-granatowymi flagami wyruszyła z Koszar Księcia J. Poniatowskiego defilada oddziałów konnych – Szwadronów, Kół, Klubów i Stowarzyszeń Jeździeckich – 100 jeźdźców, które przejęły tradycje przedwojennych pułków kawalerii ułanów, szwoleżerów i strzelców konnych.
       Na czele Defilady Pan major Andrzej Makowski Komendant Garnizonu Grudziądz.
       W Defiladzie i na Błoniach Nadwiślańskich wystąpiły następujące oddziały:
       Szwadron Kawalerii Wojska Polskiego z Warszawy,
        Chorągiew Ziemi Chełmińskiej,
       Chorągiew Husarii woj. Pomorskiego,
       Oddział Historyczny Polskiego Klubu Kawalerii z Bydgoszczy,
       Stowarzyszenie Szwadronów Jazdy w barwach 1 Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego z Warszawy,
       Szwadron im. 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich ze Stargardu,
       Stowarzyszenie Ułanów Grochowskich z Głogowa,
       Oddział Terenowy Polskiego Klubu Kawaleryjskiego im. Pułku Ułanów Zaniemeńskich,
       Towarzystwo Pamięci 7 Pułku Ułanów Lubelskich z Mińska Mazowieckiego,
       Klub Kawalerii 12 Pułku Ułanów Podolskich,
       Stowarzyszenie Ochotnicze Reprezentacyjny Oddział Ułanów miasta Poznań,
       16 Pułk Ułanów Wielkopolskich,
       15 Pułki Ułanów Poznańskich,
       Opolskie Stowarzyszenie Kawalerii 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich,
        kielecki Ochotniczy Szwadron Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich,
       Stowarzyszenie 18 Pułku Ułanów Pomorskich,
       3 Pułk Strzelców Konnych Toporzysko,
       Polski Klub Kawaleryjski im. 7 Pułku Strzelców Konnych,
       Klub Joker z Chełmna.
        - Uroczystości na Błoniach rozpoczął sygnał trąbki. Odegrany został hymn państwowy, flaga podniesiona do połowy masztu z powodu żałoby po poległym w Afganistanie polskim żołnierzu. Minuta ciszy.
       Dowódca Garnizonu Grudziądz pan płk Dariusz Żuchowski powitał dostojnych kawalerzystów, zaproszonych gości i mieszkańców miasta. Po ceremonii powitania i oficjalnych przemówieniach komendant pan Andrzej Makowski złożył meldunek o gotowości oddziałów dowódcy Garnizonu panu pułkownikowi D. Żuchowskiemu. Po dokonaniu przeglądu rozpoczęła się Defilada przed trybuną honorową, na której zasiedli panowie kawalerzyści. Uroczystości towarzyszyła Kompania Honorowa 8 Grudziądzkiego Batalionu Walki Radioelektronicznej. Tłumy zgromadzonych na Błoniach i skarpie mieszkańców podziwiały kawaleryjskie pokazy i występy grup rekonstrukcyjnych w strojach historycznych.
       Gromkimi brawami dziękowano za piękne kawaleryjskie widowisko, występy i popisy jeźdźców i koni.
       Na zakończenie odbyły się pokazy pojazdów historycznych automobili. Tego samego dnia o godz. 1700 w Centrum Kultury Teatr miała miejsce oficjalna część Jubileuszowego Zjazdu. Została wyświetlona projekcja filmu o Zjazdach Kawalerii II RP w latach 1989 – 2013.
       Doskonale zachowany i wyreżyserowany film i wzruszające sceny poruszyły do głębi serce nie tylko naszych dostojnych kawalerzystów, a wszystkich obecnych na Sali, nie wyłączając gości honorowych. Były to fragmenty filmów dokumentalnych ze Zjazdów, ciekawe wywiady z uczestnikami oraz ówczesnymi decydentami, oraz serdeczne wypowiedzi pani Prezes Fundacji.
        Następny punkt programu przewidywał wręczenie Medali, Odznak Honorowych Fundacji, odznaczeń Państwowych i podziękowań.
       Prezydent Grudziądza Pan Robert Malinowski podziękował Panom Kawalerzystom wręczając pięknie namalowaną Panoramę Grudziądza każdemu z Panów.
        Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych przyznał Medale Pro Patria Panom Kawalerzystom –
       płk Marianowi Mentlowi,
       ppłk Zbigniewowi Makowieckiemu,
       rtm. Tadeuszowi Bączkowskiemu, rtm. Jerzemu Brzozowskiemu,
       por. Józefowi Adamczakowi,
       por. Wacławowi Warenczukowi,
       Paniom Karoli Skowrońskiej,
       Hannie Różyckiej,
       Panom Stanisławowi Malkiewiczowi,
       Zbigniewowi Nowakowi,
       Lesławowi Kukawskiemu.
       Płk Marian Michniewicz nie mógł odebrać przyznanego Medalu.
        Ministerstwo Obrony Narodowej odznaczyło ppłk Zbigniewa Makowieckiego Medalem Pamiątkowym Kustosza Tradycji i Sławy Oręża Polskiego.
        Kapituła Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy polskiej odznaczyła Honorową Odznaką Fundacji Pana Generała Zbigniewa Głowienkę dowódcę Wojsk Lądowych,
       Pana Jana S. Ciechanowskiego kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz
       Pana Dariusza Żuchowskiego dowódcę Garnizonu Grudziądz.
        Zarząd Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej podziękował Panu Prezydentowi Grudziądza Robertowi Malinowskiemu za wieloletnie wsparcie i patronat nad Zjazdami, oraz Panu Waldemarowi Szastakowi - wieloletniemu darczyńcy na Rzecz Fundacji. Pan Rafał Chylewski za wieloletnią działalność w Zarządzie, jako dar otrzymał Szablę Ułańską.
       Bardzo pięknym i wzruszającym akcentem na uroczystości Jubileuszowej było uhonorowanie Pani Karoli Skowrońskiej prezes Fundacji na Rzecz Jazdy Polskiej. Medalem Gloria Artis oraz Medalem Senatu Rzeczypospolitej Polskiej za całokształt 25 letniej działalności na rzecz przekazywania historii, chwały i tradycji Polskiej Kawalerii.
       Uczestnicy Zajazdu owacjami na stojąco długo i bardzo serdecznie dziękowali drogiej nam pani Karoli Skowrońskiej za lata pracy, trud i ogromne zaangażowanie.
        Po zakończonej części oficjalnej wysłuchaliśmy koncertu Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego w repertuarze pieśni patriotycznych i najpiękniejszych arii operowych. Po koncercie pełni wzruszeń wróciliśmy do hotelu.
       Kolacja przy świecach – pieśni ułańskie zakończyły drugi dzień Zjazdu. W ostatnim dniu w niedzielę wysłuchaliśmy uroczystej Mszy Św. W Bazylice Kolegiackiej w intencji Poległych i zmarłych Oficerów. Mszę Św. Celebrował i homilię wygłosił biskup Toruński J. E. ks. Bp. Andrzej Suski. Koncelebransami byli ks. Infułat Tadeusz Nowicki Honorowy Obywatel Grudziądza i kapelan kawalerii, który we wstępnym słowie nawiązał do tradycji Zjazdów Kawalerzystów, oraz ks. Kanonik Dariusz Kunicki.
       Po Mszy Św. Wszyscy przemaszerowaliśmy pod Pomnik Żołnierza Polskiego na Rynku, gdzie delegaci złożyli wieńce i kwiaty. Wykonane zostało tradycyjnie zbiorowe zdjęcie pod Pomnikiem.
       Następnie uczestnicy Zjazdu oddali hołd Panu Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu i pod pomnikiem złożono kwiaty.
       Ostatnim punktem programu Zjazdowego było zwiedzanie wystawy w Muzeum im. ks. dra. Władysława Łęgi. Była to wystawa darów Pani Anny Wyrwińskiej, żony zmarłego Aleksandra Wyrwińskiego, miłośnika i kolekcjonera militariów, szczególnie związanych z kawalerią – członka Duszpasterstwa Weteranów Kawalerii i Artylerii Konnej w Warszawie, Członka Rady Fundacji na Rzecz Jazdy Polskiej.
       Piękna i bogata kolekcja przekazana przez Panią Annę Wyrwińską w ogromnej mierze przyczyniła się do wzbogacenia zbiorów Grudziądzkiego Muzeum.
       Dyrektor Muzeum Pani Małgorzata Kurzyńska dziękowała za dar we wstępnym słowie. Pani Anna Wajler Kustosz wystawy omówiła niektóre eksponaty i zaprosiła do zwiedzania.
       Pan Robert Malinowski Prezydent Grudziądza przekazał w imieniu miasta wyrazy podziękowania na ręce Pani Anny za bezcenny dar dla miasta. Po zwiedzeniu ekspozycji byliśmy pod ogromnym wrażeniem wartości historycznych i artystycznych oraz ich liczebności i różnorodności. Są to niewątpliwie dobra naszej kultury narodowej.
       Dobiega końca nasza wizyta w Grudziądzkim Muzeum. Jeszcze tylko wspólny obiad.
        Pani Prezes dziękując uczestnikom za przybycie zamknęła XXV jubileuszowy Zjazd Kawalerzystów II RP. O godz. 1600 odbyło się posiedzenie Rady Fundacji. Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękujemy Pani Prezes Zarządu oraz Radzie Fundacji i do następnego roku. Pełni wrażeń wracamy do naszych domów.


Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
RAJDEM DO MOKREJ
Julita Prabucka


       W dniu 28 sierpnia 2013 roku tradycyjnie, już po raz 28 ułani ze Stowarzyszenia Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego w Opolu wyruszyli rajdem upamiętniającym walki 19 Pułku w 1939 roku do Mokrej, by uczcić pamięć poległych tam ułanów.

Fot. Julita Prabucka
30 sierpnia w Dankowie przy Kamieniu Pamięci, głazie stojącym przy moście na Liswarcie, podczas uroczystości obchodów 74 rocznicy wybuchu II wojny światowej Prezes Stowarzyszenia Pan Piotr Zdybowicz wręczył w imieniu płk Zbigniewa Makowieckiego Prezesa Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii w Londynie i rtm. Tadeusza Bączkowskiego listy – podziękowania za umożliwienie i Proboszczowi Parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Dankowie ks. Henrykowi Marianowi Duszy i wykonawcy Kamienia - Pomnika Panu Jackowi Paturej.
       Uczniowie przygotowali montaż słowno – muzyczny, ksiądz poprowadził modlitwę za poległych w obronie Ojczyzny, nastąpiło złożenie kwiatów i zapalenie zniczy, a na zakończenie został odczytany rozkaz Pana Rotmistrza Tadeusza Bączkowskiego, który w tym właśnie miejscu wraz ze swoim plutonem kolarzy walczył z wrogiem w 1939 roku.

Fot. Julita Prabucka

       31.08.2013 roku miały miejsce uroczystości pod pomnikiem w Mokrej. Tu trzeba zaznaczyć jako nowość udział trzech ułanów - kolarzy ze Stowarzyszenia Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego w Opolu.

Fot. Julita Prabucka

Fot. Julita Prabucka

       W kolejnym dniu 1 września br. o godzinie 9.00 w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze sprawowana była msza św. ofiarowana za poległych na frontach II wojny światowej jak też za Wołyńską Brygadę Kawalerii. We mszy św. brali udział ułani - uczestnicy rajdu (również z Małopolskiego Klubu Rekreacji i Turystyki Konnej im. 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich z Panem Burzyńskim jako dowódcą). Przed rozpoczęciem mszy św. ksiądz powitał Gości Honorowych – przybyłego z Londynu Pana ppłk Zbigniewa Makowieckiego Prezesa Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii oraz dr Hannę Zawistowską – Nowińską mjr AK, córkę przedostatniego dowódcy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Po zakończeniu mszy św. na dziedzińcu klasztoru przy schodach do Wieczernika miało miejsce spotkanie Gości Honorowych z Ułanami i zostały zrobione pamiątkowe zdjęcia.

Fot. Julita Prabucka

       Następnie wszyscy udali się na parking by wyruszyć w dalszą drogę na uroczystości w Miedźnie. Tam na cmentarzu przy wspólnej mogile ułańskiej ksiądz poprowadził modlitwę, a następnie był apel pamięci. Po złożeniu kwiatów na mogile oraz zapaleniu zniczy wszyscy udali się do Mokrej pod Pomnik stojący na dawnym polu walki.
       Główna uroczystość miała tu miejsce dzień wcześniej, więc teraz była to specjalna uroczystość dla Gości Honorowych z Ich udziałem. Do zebranych przemówił ppłk Zbigniew Makowiecki, szczególnie podkreślając udział w tych walkach w 1939 roku ostatniego żyjącego oficera 19 Pułku Ułanów Wołyńskich rtm. Tadeusza Bączkowskiego.
       Po uczczeniu minutą ciszy poległych i zrobieniu pamiątkowych zdjęć nastąpiło pożegnanie z przedstawicielami Władz lokalnych, ułani udali się do swych miejsc postoju, a dla zacnych Gości Pan Prezes Piotr Zdybowicz wraz z Panem Kazimierzem zorganizowali przejazd pod Kamień Pamięci do Dankowa.
       Przy wyjeździe z Mokrej jeszcze z samochodu rzut oka na mały drewniany kościółek cudem ocalały z wojennej pożogi i piękna, choć wydająca się jednak daleka, droga do Dankowa, w większości przez lasy, które pamiętają tamte wrześniowe dni i dawały schronienie ułanom. Po przyjeździe, chwila zadumy, krótka modlitwa za zmarłych, pamiątkowe zdjęcie i trzeba wyruszać w drogę powrotną.
        Pułkownik Makowiecki zapewnił, że zaraz po powrocie do Londynu z radością przekaże relację z uroczystości Rotmistrzowi Bączkowskiemu, który niestety nie mógł być obecny.
       Tu niestety trzeba było pożegnać Ułanów z 19-tki, których wzywały pilne obowiązki – likwidacja obozowiska i przygotowanie koni do powrotu do domu.
        Z Dankowa Goście zostali zaproszeni na wojskowy poczęstunek do gospodarstwa, w którym stacjonował Pan Burzyński ze swoimi ułanami. Tu była też okazja przywitać się z końmi, które po poprzednich dniach odpoczywały w stajni. Po całym dniu pełnym niezapomnianych wrażeń i wzruszeń Pani dr Hanna Zawistowska – Nowińska wraz z towarzyszącą Jej córką Agnieszką, udały się w drogę powrotną do Warszawy, a Pan ppłk Zbigniew Makowiecki - w dalszą drogę do swoich Dragonów w Żaganiu i Świętoszowie, pięknie pożegnany na dworcu w Częstochowie przez odprowadzających Go Ułanów, którzy w momencie ruszania pociągu oddali honory prezentując szable, co wywołało ogólny zachwyt wśród współpasażerów.
       Dzień pożegnał wszystkich zachodzącym słońcem- tego samego dnia na Jasnej Górze były uroczystości Ogólnopolskich Dożynek. Mimo całonocnej ulewy i przenikliwego zimna nie spadła już kropla deszczu ani na piękne dożynkowe wieńce ani na ułanów przywołujących w tym dniu pamięć poległych bohaterów września.
Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
WRAŻENIA Z PODRÓŻY NA WOŁYŃ 11-16 WRZEŚNIA 2013 R. Hanna Irena Różycka


        Z inicjatywy Stowarzyszenia Rodzina 19 Pułku Ułanów wołyńskich z Warszawy oraz Stowarzyszenia Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Opola zorganizowano we wrześniu 2013 roku pięciodniowy wyjazd na Wołyń. Program i termin podróży opracował Pan Tomasz Sawicki z Opola, który został naszym przewodnikiem i kierownikiem wyprawy. W podróży na Wołyń uczestniczyły córki i synowie oficerów 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Panie Ewa Kalman, Danuta Rudnicka – Litewska. Panowie Maciej Skinder, Stefan Sarna i Jacek Rudnicki oraz potomkinie rodów kresowych panie Renata Michniewicz i Hanna Irena Różycka. W wyprawie uczestniczyli również jej organizatorzy panowie Tomasz Sawicki, Kazimierz Humeniuk oraz Andrzej Wróblewski, autokarem kierował pan Krzysztof. Za pośrednictwem Ułana Wołyńskiego składamy bardzo serdeczne podziękowania panu Sawickiemu za jego pośrednictwem podziękowania pod adresem Biura Turystycznego „Alamatur” z Opola.
       Nie licząc trzech przedwojennych wyjazdów z rodzicami na Wołyń do Ostroga do babci Anny Różyckiej na wakacje - jest to moja druga podróż na te ziemie. Pierwszy wyjazd po wojnie miał miejsce w 1997 r. z Polskim Towarzystwem Ziemiańskim z Warszawy. Wówczas dano mi tylko chwilę, aby dotknąć miejsca urodzenia mego Taty i jego przodków.
       Z przedwojennych wypraw najbardziej zapisała się w mojej pamięci ta ostatnia z 1939 roku, gdy uciekaliśmy na wschód przed niemieckim najeźdźcą na początku września. Mój Tata brał udział w ewakuacji fabryki Starachowickich Zakładów Zbrojeniowych – wobec tego, wśród uczestników była moja mama z dwojgiem dzieci.
       Przemieszczaliśmy się małym samochodem DKW prowadzonym przez zaprzyjaźnionego w rodzicami inżyniera Szczepana Kiełba. Pod ostrzałem karabinów maszynowych z nisko pikujących niemieckich sztukasów uciekaliśmy zatłoczonymi drogami przez uciekinierów z dobytkiem, tabory wojskowe i wozy sanitarne ze znakiem Czerwonego Krzyża z rannymi. Nieopisana ludzka wrzawa i zgiełk, przerażenie ludzi kryjących się w przydrożnych rowach i krzakach – to niezapomniane przeżycia przestraszonych dzieci.
       Do Ostroga dojechaliśmy na kilka dni przed wkroczeniem i inwazją sowiecką na Polskę. Dobrze zapamiętałam słoneczny dzień wrześniowy. Widziałam kolumny sowieckich żołdaków w szarych szynelach z bagnetami zatkniętymi na karabinach. Decyzja i postawa mojej Babci była zdecydowana. My z mamą wracamy do Warszawy, a Babcia z córką i wnuczkami zostaje. Tu jest Jej ziemia i groby Najbliższych.
        Nad ranem 17 września Sowieci wkroczyli przez most graniczny na rzece Wilii i w tej okolicy został pojmany wuj Stanisław Puchalski, sekretarz policji w Ostrogu. Babcia z rodziną uniknęły wywózki, choć była na liście przeznaczonych do wywózki w lutym 1940 roku. Kolega szkolny z Gimnazjum Żyd uprzedził swoją koleżankę Zosię Puchalską córkę pojmanego Wuja Puchalskiego – zamordowanego w Ostaszkowie. W 1943 roku 13 marca został zamordowany Syn Babci mój Stryj Bolesław Różycki – nauczyciel szkół w Równem i Sarnach przez bandy OUN-UPA – odnalezione ciało po dwóch miesiącach pochowane zostało na Cmentarzu Parafialnym rzym.-kat. w Szpanowie. Babcia nie widziała, że 13 marca 1941 roku został zamordowany w Auschwitz Jej starszy Syn Kazimierz mój Tata.
       11 września 2013 roku jedenastoosobowa grupa członków wyruszyła wygodnym mikrobusem z przed gmachu Zespołu Szkół Nr 70 w Warszawie na Wołyń, do miejsca gdzie do wojny stacjonował 19 Pułk Ułanów Wołyńskich – do ówczesnego miasta granicznego z Sowietami. Cel naszej wyprawy w pewnym zarysie był objęty tajemnicą, ale nie udałoby się ukryć faktu, że pragniemy również dotrzeć do Zdołbunowa położonego w pobliżu Równego, gdzie według kilku różnych wersji miał być przechowywany sztandar 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. W planach naszej grupy było dotarcie do przedwojennych polskich cmentarzy, gdzie byli pochowani legioniści, gdzie spoczywali bohaterowie kościuszkowcy oraz powstańcy listopadowi i styczniowi. W zaplanowanym czasie, przekroczyliśmy polsko – ukraińską granicę w Zosinie, po dość sprawnej odprawie paszportowo-celnej, mimo ciągnącej się wiele kilometrów kolejce samochodów osobowych i ciężarowych.
        Około godz. 20:00 czasu lokalnego dotarliśmy do Równego i zatrzymaliśmy się w czterogwiazdkowym hotelu Ukraina w centrum miasta. Zostawiając bagaże w pokojach hotelowych udaliśmy się na wieczorny spacer po mieście. Pierwsze wrażenie, jakie odnieśliśmy to spokój na ulicach, pomimo licznie jeszcze spieszących się przechodniów. Obok odnowionych starych kamienic i budynków stoją nowoczesne – banki i hotele, dobrze iluminowane – obok kolorowych reklam. Niewielkie miejskie autobusy z dużą częstotliwością przewożą pasażerów, są też trakcje trolejbusowe. Po całodziennym trudzie wpadamy na herbatę do hotelowego klubu.
        Następnego dnia jesteśmy umówieni z ks. Andrzejem Ścisłowiczem, od 1994 roku proboszczem w kościele pw. Św. Piotra i Pawła w Zdołbunowie, wybudowanym w latach 1928 – 1938. Po hotelowym śniadaniu przyjeżdżamy znacznie wcześniej na spotkanie z księdzem, wobec tego mamy trochę czasu, aby pospacerować po ulicach schludnie utrzymanego miasteczka, które przed wojną było miastem powiatowym. Fotografujemy kościół, plebanię, budynki i ciekawe domy w większości odnowione, otoczone ogródkami kwiatowymi.
        Ksiądz Andrzej Ścisłowicz bardzo serdecznie powitał gości z Polski i z niezwykłą gościnnością zaprasza całą grupę na obiad. Zwiedzamy kościół, poznajemy historię jego remontu i odbudowy po odzyskaniu na początku lat 90-tych. Z zewnątrz widoczne są jeszcze ślady po zniszczeniach murów, zamurowane otwory okienne oraz zacieki idące od remontowanego dachu. Remont był konieczny z uwagi na stan, w jakim znajdował się po likwidacji składu meblowego. Wchodzimy do kościoła – wnętrze pięknie odnowione w jasno złocisto-różowych odcieniach. Sprawia wrażenie panującego w nim rajskiego spokoju. Wyposażenie świątyni dostosowane dla potrzeb wiernych. Tym bardziej należy docenić starania ks. Ścisłowicza, że z dawnej świątyni nie pozostało żadne wyposażenie. Ołtarz, tabernakulum, wizerunki świętych i obrazy, naczynia i szaty liturgiczne zostały zniszczone lub zrabowane. Obecne wyposażenie pochodzi z innych kościołów, dziś nieczynnych. Własnymi rękoma ks. Ścisłowicz z parafianami odbudowywał kościół, usuwając wszelkie zniszczenia z ogromnym trudem i poświęceniem. Natomiast zaciekający do dziś dach był remontowany przez miejscowe ekipy. Nadal jednak przecieka i wymaga dużych nakładów finansowych i pracy, aby właściwie zabezpieczyć go przed czynnikami atmosferycznymi. Po wysłuchaniu ks. Ścisłowicza – dyplomatycznie z pewną dozą nieśmiałości ujawniamy cel naszej wizyty w Zdołbunowie. Szukamy wszelkich informacji na temat zaginionego sztandaru naszego pułku.
        Ksiądz uważnie nas wysłuchuje. Sztandaru 19 Pułku Ułanów Wołyńskich tu nie ma, może nigdy nie było? Po za tym ks. Andrzej prezentuje nam z dumą naczynie liturgiczne – kielich mszalny i wota wdzięczności. Ksiądz podejmuje gości obiadem przy uroczyście nakrytym stole na plebanii. Rozmowom nie ma końca. Ale przed nami jeszcze następne zadanie – cmentarz rzymsko-katolicki w Zdołbunowie i stacja kolejowa Zdołbunów. Podjeżdżamy pod bramę Cmentarza. Spoczywają tu Polacy i Ukraińcy. Cmentarz tonie w bujnej zieleni chwastów i krzewów, że trudno dotrzeć do poszczególnych mogił poprzez gęste zarośla. Ogrodzenie wymaga remontu, jak zaznacza ks. Ścisłowicz. Docieramy do kwatery i mogiły legionistów z 1920 roku. Mogiła jest pod opieką parafii i aktualnie jest zabezpieczana przed ruiną. Na mogiłach widoczne polskie nazwiska i daty z przed 1939 roku, niektóre nagrobki bardzo stare, ale napisy są dobrze widoczne. Przy bramie studnia z kołowrotem dziś rzadko spotykana. Chwila zadumy i modlitwy, jedziemy dalej na stację kolejową w Zdołbunowie – miejscu postoju transportów kolejowych z polskimi jeńcami oraz ludnością polską zamieszkującą te ziemie, wywożonych w bydlęcych wagonach przez Sowietów na Sybir. Transporty z jeńcami wojennymi, a więc oficerowie, profesorowie, pracownicy, lekarze skazani na pewną zagładę kierowani byli ze Zdołbunowa do Szepitówki skąd odchodziły wagony do obozów zagłady do Katynia, Ostaszkowa i Starobielska. Świadomość cierpień fizycznych i poniżenia ludzkiej godności i honoru działa szczególnie przygnębiająco i przytłaczająco. W naszym gronie są osoby, które doświadczyły tego cierpienia bezpośrednio – Sybiracy – córki i syn oficerów 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, ofiary sierocej niedoli skrzywdzeni i brutalnie wygnani ze swych domów. Odrestaurowany budynek stacji kolejowej oraz wyremontowane perony i torowiska są dziś bardzo ważnym węzłem kolejowym, ale tym bardziej źle się tu czujemy.
        Żegnamy się z ks. Ścisłowiczem, który towarzyszy nam do końca całodniowej wizyty w Zdołbunowie i serdecznie zaprasza polskie grupy młodzieży do zwiedzania Wołynia i miejsc tak ważnych dla naszej historii. Jesteśmy w drodze powrotnej do Równego. Gdy opuszczamy Zdołbunów czarne chmury kiełbią się na niebie. Wjeżdżamy do miasta, przed nami sznur samochodów i rwąca rzeka wody spływa po jezdniach i chodnikach. Niebo przeciera się – tylko mżawka, a więc znowu planujemy wyjście do miasta – chcemy dotrzeć do koszar 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich i do kościoła Garnizonowego. Z powodu zimna i słoty wracamy do hotelu. Udamy się tam następnego dnia – po wizycie w Ostrogu. Po drodze mijamy targowisko, podobne jak u nas stragany. Dużo gruszek i grzyby – rydze bardzo rzadko występujące u nas.
        W drugim dniu pobytu na Wołyniu czeka nas długo wyczekiwana wizyta w Ostrogu. Po śniadaniu wyruszamy na umówioną godzinę na spotkanie z ks. Witoldem Kowalowem. Mijamy po drodze wsie ukraińskie z bardziej nowoczesnymi zabudowaniami. Z okien autobusu widać rozlegle ciągnące się kilometrami wolne przestrzenie bez żadnej zabudowy na horyzoncie. Jedynie poczerniałe zagony dojrzałych słoneczników o zabarwieniu brązowym. Przy domostwach poletka pięknych okazów bani lub dyni, hodowanych przy każdym prawie obejściu. Małe stadka drobiu – gęsi, kur i kaczek oraz pojedyncze pasące się krowy i konie. Czasem widać większe stada bydła. Tęsknym spojrzeniem oraz myślami ogarniamy te czasy, gdy były tam wsie, posiołki i osady oraz dwory i pałace polskiego ziemiaństwa. Gdy obok Polaków na wsiach żyli zgodnie Ukraińcy i Żydzi i nagle coś się zmieniło.
       Zapanował mroczny czas rzezi Wołyńskiej – zaplanowanego ludobójstwa na polskim narodzie. Zmienia się dotąd równinny krajobraz, staje się bardziej urozmaicony. Zaczyna padać, gdy zbliżamy się do Ostroga, mijamy dawne koszary 19 Pułku Ułanów Wołyńskich rozłożone po obydwu stronach ulicy dawnej Dubieńskiej. Widać bloki koszar po stronie lewej od Dubna zamieszkałe przez ludność cywilną. Po prawej mijamy wejście główne ze strażnicą. Wysokie ogrodzenie nie pozwala zajrzeć w głąb. Do koszar pojedziemy po wizycie u ks. Kowalowa. Na placyku przed kościołem p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wita nas Gospodarz. Na froncie napis Sursum Corda. A więc śmiało stajemy na tej ziemi. Poznaje nas kojarząc z uroczystościami poświęcenia sztandaru i nadania imienia 19 Pułku Ułanów Wołyńskich Gimnazjum 106 w Warszawie – Radości i wizytą księdza. Zostajemy zaproszeni do kościoła.
        Ks. Kowalów jest zorientowany, czego pragnęlibyśmy dowiedzieć się o kościele, parafii i życiu tutejszych Polaków. Ułatwieniem dla księdza są pomocnicze pytania zadawane przez uczestników wyprawy na Wołyń. Zatem dowiadujemy się i poznajemy historię kościoła, jego odnowy po odzyskaniu w 1991 roku. Dowiadujemy się o ilości mieszkańców miasta, o ilości wiernych rzymsko-katolickiego wyznania i ich zaangażowaniu w życiu kościoła. Pytamy, czy dzieci chętnie uczą się języka polskiego – najczęściej dzieci ukraińskie, które pragną wyjechać na zachód Europy. Po wojnie niewielu Polaków pozostało w tym mieście z powodu aresztowań, zsyłek na Sybir całych rodzin, - wreszcie zagłady Polaków przewidywanej w planach ludobójstwa OUN-UPA, choć w tych latach w Ostrogu była zorganizowana bardzo silna samoobrona. Dzielnie bronił rodaków ks. Serafin Kaszuba. Obecnie mieszkają tu w większości osoby starsze. Na 150 pogrzebów w minionym roku ks. Kowalów ochrzcił 50-60 dzieci. W niedziele odprawiane są trzy Msze Św., jedna wieczorna w języku ukraińskim. Kościół wypełniony jest w czasie liturgii Bożego Narodzenia i Wielkanocy oraz większych Świąt Kościelnych.
        Ksiądz Kowalów chwali sobie współpracę z grekokatolikami. W kościele w prawej nawie jest kaplica, z której korzystają. W nawie po stronie lewej kościoła od wejścia jest postawiony mur, którym została odgrodzona kaplica, w której sprawowane są nabożeństwa w zimowe lub jesienne dni. W kaplicy symbole cierpienia, które bez trudu odczytujemy. Z dawnego wyposażenia kościoła pozostał jedynie obraz Matki Bożej Bolesnej obok tabernakulum i marmurowa chrzcielnica dar ks. Kozłowskiego. W nawie głównej ołtarz barokowy został przeniesiony z kościoła w Miedzyrzecu Koreckim. Po stronie prawej kaplica służy grekokatolikom, którzy z niej korzystają sprawując swą liturgię. Kościół był wielokrotnie remontowany, nadal są problemy z przeciekaniem dachu. W kościele została ułożona nowa posadzka. Całe wyposażenie, naczynia, szaty liturgiczne, ołtarze i rzeźby zostały zniszczone, wywiezione lub do dziś nie zostały zwrócone kościołowi. Tak dzieje się z rzeźbami słynnego rzeźbiarza Oskara Sosnowskiego, które wzbogacają zbiory Muzeum Książąt Ostrogskich.
        Padło pytanie ze strony uczestników wyprawy, – jaka jest świadomość Ukraińców o mrocznych dziejach okupacji sowieckiej i niemieckiej o planowanym ludobójstwie na polskim narodzie, dokonywanym przez OUN-UPA. Odpowiedź ks. Kowalowa była prosta trzeba wielu pokoleń i pracy nad odkrywaniem historii naszych narodów i nie można liczyć, że wkrótce to nastąpi. Ukraińcy na tym etapie nie są skłonni uznać polskiej racji stanu, dotyczących krwawych wydarzeń na Wołyniu, jako zaplanowanego ludobójstwa na polskim Narodzie. Stawiając pomnik Banderze, Szuchewyczowi i innym nazistom ukraińskim czcząc ich pamięć gubią się w kłamstwie bez zamiaru poznania prawdy. Ks. Kowalów – redaktor „Wołania z Wołynia” publikuje wspomnienia ocalałych świadków rzezi Wołyńskiej na narodzie Polskim oraz na Ukraińcach, którzy z narażeniem życia ratowali Polaków, ponosząc męczeńską śmierć z rąk oprawców współbraci rodaków.
        Po oficjalnej części spotkania w kościele z ks. Kowalowem część naszej grupy autokarem udała się do miasta. Pojechaliśmy w dół w kierunku dzielnicy Bielmaż ulicą 3-go Maja – dotarliśmy do osiemnastowiecznej kolumny stojącej przed zakrętem, gdzie w utrwalonej pamięci sześcioletniej dziewczynki stał na wzgórzu w ogrodzie dom jej babci Anny, do którego prowadziły w górę kamienne schodki. Trudno to miejsce odszukać, ponieważ stoją tam gęsto postawione domki, do których wiedzie polna uliczka. W ulewnym deszczu pod parasolem fotografujemy to miejsce i kolumnę, jako drogowskaz. Następnie udajemy się na poszukiwania domu rodzinnego Zofii Wysockiej, Matki Pani Danuty Rudnickiej-Litewskiej uczestniczki wyprawy. Córka stara się odszukać dom i porównać ze starą fotografią. Pewna, że już się udało, niestety – zdjęcie tego nie potwierdza. Rozdzieleni na mniejsze grupy nadal szukamy. Otóż przewodniczka, - mieszkanka Ostroga pomyliła adresy. W oparciu o informacje sąsiadów i mieszkańców Ostroga udaje się w końcu odszukać piękny okazały poszukiwany dom rodzinny. Jesteśmy szczęśliwi, że osoba poszukująca pokonała trudności, które początkowo nie wróżyły tego sukcesu i wydawały się nie do pokonania. Bardzo wsparły Panią Danutę w poszukiwaniach lokalne władze i sąsiedzi, z którymi nawiązała kontakty. W następnym dniu pobytu zostanie pobrana ziemia z tego miejsca i zawieziona na Powązki, gdzie spoczywają rodzice – dawni kresowianie. Dalsza część spotkania z księdzem Kowalówem na obiedzie w pizzerii, do której zaprosiliśmy ks. Witolda. Żegnamy się i dziękujemy ks. Witoldowi za spotkanie.
        Pozostaje nam tylko godzina na zwiedzenie Muzeum, które ma siedzibę w Wieży Zamkowej zamku książąt Ostrogskich. Schodzimy w dół do podziemi zamku, dokąd prowadzą wykute w kamieniu schody. Podziwiamy piękne utrzymane gotyckie sklepienia i masywne mury budowli z XIV i XV wieku. Wieża ma kilka pięter i na każdym z nich inną ekspozycję, a schody są coraz bardziej strome i wąskie. Podziwiamy ekspozycje dawnych dokumentów i oryginalną Biblię Ostrogską z XVI wieku, stare księgi, ikony i ikonostasy oraz fragmenty ołtarzy z kościołów Wołynia, rzeźby i świątki oraz obrazy średniowieczne, makietę Ostroga i Zamku ks. Ostrogskich. Na jednej z sal – słynne rzeźby Oskara Sosnowskiego z marmuru białego – Chrystusa i Madonna z Dzieciątkiem pochodząca z kościoła w Ostrogu. Z tarasu widokowego wieży rozciąga się widok na łąki i wąskie koryto rzeki Wilii, na której przebiega granica z Rosją. Widoczny jest most, po którym wkroczyły wojska sowieckie 17 września 1939 r. Fotografujemy ten widok - oraz z bliską basztę Nową i Cerkiew Bohajawleińską w remoncie.
        Opuszczamy Ostróg na krótko wstępując do koszar, mijamy wartownię i dochodzimy do Placu Apelowego, czas na powrót do Równego. Jutro odwiedzimy koszary 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z określonym planem. Po powrocie do Równego jedziemy w kierunku koszar Ułanów Nadwiślańskich i kościoła Garnizonowego p.w. Św. Piotra i Pawła, gdzie rezyduje i jest proboszczem ks. Władysław Czajka, od lat przebywający na Wołyniu. Trwa nabożeństwo różańcowe. Wierni modlą się w języku ukraińskim. W kościele tablice memoratywne ojca Serafina Kaszuby. Przed kościołem miejsca poświęcone Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej i pomordowanych mieszkańców Równego. Niespodziewane, ale bardzo serdeczne spotkanie z ks. Władysławem Czajką, które zapamiętamy długo i wspólna fotografia.
        W następnym dniu opuszczamy Równe i zmierzamy na nocleg do Lwowa. Wcześniej mamy jeszcze bogaty program w Ostrogu i w Szpanowie ok. 8 km na północ od Równego. Jedziemy odszukać polski Cmentarz w Szpanowie, na którym miał być pochowany stryj jednej z uczestniczek wyjazdy, a zamordowany 13 marca 1943 roku przez bandy UPA w okolicy wsi Płoska i wg dokumentów z parafii Hruszwickiej pochowany został w Szpanowie na cmentarzu parafialnym w maju 1943 roku. Przejeżdżamy przez most na rzece Uście. Krętymi drogami dojeżdżamy do Szpanowa, przy drodze wiejskie zabudowania i ruiny przypominające pozostałości dworu i folwarku. Droga wyboista i wąska, upewniamy się, czy dojedziemy do polskiego Cmentarza. Nie ma znaków drogowych i trochę kręcimy się po okolicy. Wreszcie droga zaprowadziła nas do wąwozu, którym biegnie teraz błotnista bardzo wąska, ale przejezdna droga. Po prawej stronie z kierunkiem jazdy mamy zobaczyć na wzniesieniu Cmentarz prawosławny, a po lewej stronie drogi Cmentarz polski. Wreszcie są jakieś ślady na zalesionym i pokrytym gęstwiną wzniesieniu oraz widoczne po stronie prawej ukraińskie krzyże.
        Po lewej oprócz krzewów i chwastów nie można niczego zauważyć z dna wąwozu. Wysiadamy z autokaru i szukamy odpowiedniego stoku, aby wejść na wzniesienie. Kilka osób pokonując błotniste zachwaszczone zbocze staje na wzniesieniu. Autorka tego opisu rezygnuje z żalem z wejścia na dość strome zbocze – przekazuję mały krzyżyk z Ukrzyżowanym Chrystusem, aparat fotograficzny i woreczek na ziemię. Są ślady po grobach, miejscami dość wyraźne i zarośnięte zielskiem, połamane fragmenty płyt nagrobnych. Trudno odczytać i odnaleźć coś pewnego. krzyżyk zostaje umieszczony na grobie i pobrana zostaje symbolicznie ziemia przesiąknięta krwią niewinnych ofiar. Modlitwa nad mogiłą za spokój dusz tu pogrzebanych i symboliczna fotografia. Na dole w wąwozie czekając na powrót naszych z cmentarza, trwam w modlitwie. Panuje ogólne przygnębienie. Garść tej ziemi zostanie złożona u wezgłowia Syna Ofiary śp. Andrzeja, który w 2005 r. odszedł do wieczności i jest pochowany na Powązkach. Czas nagli- wracamy do Ostroga, aby spełnić ważną jeszcze jedną misję. Kierownik naszej wyprawy prosi o zezwolenie wjazdu na teren koszar. Dyżurny z wartowni wyraża zgodę.

Pan Kazimierz składa urnę z ziemia z pod Mokrej. Fot. Hanna Irena Różycka
Członek Stowarzyszenia Pamięci 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Opola w mundurze oficera 19 Pułku Ułanów Wołyńskich – Pan Kazimierz, na Placu Apelowym składa urnę z ziemią przywiezioną z pola Bitwy pod Mokrą, gdzie w dniu 1 i 2 września 1939 roku pułk staczał ciężkie boje z Niemcami. Do drugiej urny pobiera ziemię z Placu Apelowego, aby przywieźć ją do Polski. Ceremonię obserwuje grupa młodzieży, są to uczniowie Liceum wojskowego. Pan Kazimierz podchodzi do licznie zgromadzonej przed szkołą młodzieży. Nawiązuje rozmowę przedstawiając siebie i naszą grupę. Mówi, że w tym miejscu były koszary 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, a my przyjechaliśmy do Ostroga, aby uczcić ich pamięć i bohaterstwo w walkach z dwoma wrogimi państwami, które napadły na Polskę w 1939 roku – Niemcami i Rosją Sowiecką. Młodzi chłopcy z zaciekawieniem skupiają się wokół Pana Kazimierza i osób mu towarzyszących. Niektórzy z nich wołają – „moja babcia była z Polski, mój dziadek”.

Przed budynkiem koszarowym w Ostrogu. Fot. Hanna Irena Różycka
Wartownia.


Pozostałości stajni. Fot. Hanna Irena Różycka

Z gmachu wychodzi dowódca Szkoły, panowie nawiązują kontakt. Porozumiewają się po polski i ukraińsku. Pan Kazimierz informuje dowódcę szkoły o celu naszego przybycia, a ten z przychylnością odnosi się do naszej wizyty i obiecuje, że miejsce złożenia urny będzie uszanowane i Polacy bez przeszkód będą mogli tu czcić pamięć swoich bohaterów.
        Zmierzamy teraz krótszą drogą przez Krzemieniec do Lwowa. Mijamy przy drodze ciągnące się wzdłuż wioski, nadal na horyzoncie wolne przestrzenie. Droga nierówna, pełna wyboistych zasadzek, które slalomem omija dzielny pan kierowca. Nagle zmiana ukształtowania terenu, droga nadal wyboista i wąska pnie się do góry na zalesione zbocza i nagle urywa się – koniec trasy. Niewielki kopiec ziemi oznacza koniec drogi, a obok brama do jednego w tym miejscu obejścia. Mamy trudności z cofnięcia pojazdu ze ślepego zaułka, z którego bez pomocy miejscowych byłoby bardzo trudno wrócić na właściwą trasę. Okazuje się, że wjechaliśmy na Górę Królowej Bony i jesteśmy u podnóża ogromnych ruin zamku. Szczęśliwie wjeżdżamy na właściwą drogę, zjeżdżamy w dół na przedmieścia Krzemieńca. Krótki postój pod Góra Zamkową i sesja zdjęciowa. Przed nami jeszcze długa droga do Lwowa, a słonce chyli się ku zachodowi. Po zmroku wjeżdżamy do pięknie oświetlonego Lwowa. Od strony przedmieścia mijamy piękne dawne kamienice, w większości odnowione, ulice wąskie przecięte trakcją trolejbusów i liniami autobusowymi. Wjeżdżamy na Wały Hetmańskie od strony Opery Lwowskiej – pięknie iluminowanej. Na ulicy tłumy spacerujących lwowian i turystów. Pięknie oświetlony pomnik A. Mickiewicza i Tarsa Szewczenki, Kościół Bernardynów i Hotel Georga. Podziwiamy boczne ulice i odnowione przedwojenne budynki i kamienice. Docieramy do hotelu „Sputnik” – również czterogwiazdkowego. Jutro od rana zwiedzanie Lwowa i Cmentarza na Łyczakowie.
        W niedzielny poranek stanęliśmy w centrum i mamy trzy wolne godziny na indywidualne zwiedzanie. Fotografujemy po drodze piękne stylowe kamienice na Rynku i Ratusz ze słynnymi posągami lwów. Mijamy Kaplicę Boimów i zmierzamy do lwowskiej katedry łacińskiej z Matką Bożą Łaskawą. Słuchamy Mszy świętej – bardzo uroczystej i dla na jest to bardzo podniosłe przeżycie. Dziękujemy Matce Bożej za łaski, jakich doznaliśmy w naszej podróży na Wołyń, gdzie było nam dane przetrzeć szlaki dla naszej młodzieży za szkół noszących imię 19 Pułku Ułanów Wołyńskich, która zechciałaby odwiedzić te strony. Jedziemy na Cmentarz Łyczakowski, aby złożyć hołd spoczywającym Wielkim Polakom i bohaterskim Orlętom Lwowskim. Wchłaniamy atmosferę tego świętego miejsca dla Polaków. Spotykamy na Cmentarzu Ukraińca, który zaoferował się oprowadzić nas po tej niegdyś polskiej Nekropolii – dziś również ukraińskiej, bowiem pochowani tu zostali znani ludzie kultury, sztuki i nauki XX wieku.
        Docieramy do Cmentarza Orląt Lwowskich. Wrażenie ogromne. Po niewyobrażalnej dewastacji, cmentarz doprowadzony do ruiny został odtworzony, lecz nie wszystko zostało uwzględnione według przedwojennych planów. Stajemy wobec rzędów równych mogił i krzyży na nich postawionych z napisami. Pomnik Chwały bez kolumnady i kamiennych lwów. Łacińska sentencja „Mortui Sunt ut Liberi Vivamus”, co znaczy – „Umarli, abyśmy wolni żyli”. Na wzniesieniu Kaplica Orląt – odbudowana w 2005 r. Czas mija nieuchronnie – pora na powrót do kraju i dotarcie do granicy w Hrebennem. Opuszczamy Lwów z nadzieją, że niektórzy z nas będą mogli jeszcze nie raz tu powrócić lub zachęcić innych do przyjazdu do Lwowa i na Wołyń.
        Po drodze mijamy Poczajów z dali widoczny górujący nad okolicą Monastyr z kaplicą Matki Bożej Poczajowskiej i licznymi złotem mieniącymi się kopułami cerkwi prawosławnych. Omijamy Olesko – miejsce urodzenia króla Jana Sobieskiego zwycięzcy z pod Wiednia. Na chwilę zatrzymujemy się w Żółkwi – dziś odnowionym zacisznym miasteczku. Na rynku postój – i chwila wytchnienia. Zamek książąt Żółkiewskich odnowiony z zewnątrz. Od strony dziedzińca widoczny stopień zniszczeń i zaniedbań.
        Dojeżdżamy do granicy z opóźnieniem Odprawa paszportowa i celna przebiega bez zakłóceń. Po godzinie jesteśmy w Polsce. Przed północą stajemy przed Szkołą na Bajkowej – im. 19 Pułku Ułanów Wołyńskich. Przywieźliśmy urnę z ziemią z Placu Apelowego koszar w Ostrogu, która uroczyście zostanie umieszczona przy pomniku Chwały na dziedzińcu szkoły.


Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
Wypowiedź na posiedzeniu Sejmu RP
Poseł Piotr Pyzik

        Panie Marszałku! Wysoka Izbo! 25 maja w lasach Smolnicy pod Gliwicami odbędzie się organizowany przez pana leśniczego Piotra Kulczyna bieg konny na orientację pod nazwą ˝Kawaleryjka 2013 - upamiętnienie 150. rocznicy powstania styczniowego, kampania Edmunda Różyckiego, bitwa pod Salichą˝. Celem tego wydarzenia jest upamiętnienie 150. rocznicy powstania styczniowego, a w szczególności kampanii wołyńskiej gen. brygady Edmunda Różyckiego i bitwy pod Salichą, stoczonej pomiędzy jazdą polską a rosyjskimi oddziałami karnymi kpt. Łomonosowa. Było to jedno z błyskotliwych zwycięstw oręża polskiego.
        Przybliżając sylwetkę gen. brygady Edmunda Różyckiego, należy stwierdzić, że syn ziemi wołyńskiej, bo urodził się 16 sierpnia 1827 r. w Agatówce pod Berdyczowem, był wierny tradycji swojego ojca, tradycji powstańczej, gdyż Karol Różycki, ojciec Edmunda, był nie tylko oficerem napoleońskim, ale również uczestnikiem powstania listopadowego. Edmund Różycki dołącza do powstania styczniowego i pełni tam funkcję naczelnika Wydziału Prowincjonalnego Rusi, podporządkowanego Komitetowi Centralnemu Narodowemu, ale również staje się dowódcą najliczniejszego i opromienionego najliczniejszymi zwycięstwami oddziału wojskowego, jaki utworzył się na ziemiach ukraińskich, a przeszedł do historii pod nazwą Jazdy Wołyńskiej. Dzięki wspomnianej kampanii wołyńskiej, jak również m.in. bitwie pod Salichą można powiedzieć, że Edmund Różycki znalazł się w panteonie bohaterów walk o niepodległość XIX w. na równi z generałem Dwernickim, zwycięzcą spod Stoczka z 1831 r., czy Michałem Heydenreichem, pseudonim Kruk, który rozbił Rosjan pod Chruśliną i Żyrzynem.
        Co do samej bitwy źródła opisują ją w sposób następujący. Oddział Różyckiego, liczący w tym momencie 260 osób (5 szwadronów, z czego 3 niekompletne), spędził noc w Medwedówce Starej, a następnego dnia ruszył traktem prowadzącym ze Starego Konstantynowa w stronę Jampola. Siły nieprzyjaciela były 3-krotnie większe i wynosiły 3 roty piechoty oraz 120-osobowy oddział Kozaków, w sumie około 720 osób. Tak doszło do pamiętnej bitwy pod Salichą, jednego z najbardziej błyskotliwych zwycięstw w kampanii Różyckiego i całego powstania styczniowego. Był 26 maja 1863 r. Różycki, zorientowawszy się w sytuacji, przyspieszył kroku, by dotrzeć do znajdującego się we wsi mostu, zanim uczynią do Kozacy. Przeszedł wieś, skierował się na północ w stronę Jampola, a następnie zwrócił oddział na południe w taki sposób, że lewą flankę oparł o błotnisty wąwóz. Tymczasem rosyjscy tyralierzy zbliżyli się na odległość strzału i otworzyli ogień. Różycki uformował oddział w dwa szeregi, po dwa szwadrony w każdym, i rozpoczął szarżę. Tak jak pod Samosierrą kawaleria pędziła pod gradem kul, mając jednak na wyposażeniu przede wszystkim piekielne lance. Broń ta, mimo że wydawała się przestarzała, świetnie przysłużyła się w bitwie - Polacy wyrąbali sobie drogę przez kolumny rosyjskie na drugą ich stronę. Wielu Rosjan poległo tego dnia, łącznie z dowódcą kapitanem Łomonosowem. Ci, którzy przeżyli, uciekali w popłochu.
        Po tym decydującym natarciu w pobliżu pola walki pojawiły się jeszcze 3 rosyjskie roty, ale widząc ogrom zniszczeń, nie ośmieliły się podejść. Droga do granicy galicyjskiej była otwarta. Oddział Różyckiego przekroczył ją w dwa dni później w miejscowości Szczęsnówka i tam uległ rozwiązaniu.
        Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jakkolwiek kampania Różyckiego nie przyniosła Polsce upragnionej niepodległości, znaczenie jej było ogromne. Jazda Wołyńska dosłownie schodziła ze sceny niepokonana, stoczywszy 8 potyczek, z których bitwa pod Salichą ze względu na wielkość i przewagę wojsk nieprzyjacielskich weszła do historii powstania styczniowego na równi ze starciami pod Chruśliną czy Żyrzynem. Wpisują się one w szeroki kontekst walki z rosyjską okupacją, stanowiąc dla przyszłych pokoleń wzór męstwa i odwagi. Dziękuję. (Oklaski)
Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
Kawalerzyści Edmunda Różyckiego
Włodzimierz Majdewicz

        Pod sztandary Jazdy Wołyńskiej gen .Edmunda Różyckiego zgłaszali się ludzie dojrzali, znaleźli się wśród nich również doświadczeni w bojach weterani Powstania Listopadowego. Znaczną część stanowiła pełna zapału patriotyczna młodzież. Reprezentowali oni różne klasy społeczne, środowiska i postawy życiowe. W tym dużym oddziale kawalerii znalazło się wiele niepospolitych osobowości. Znaczna część tych ludzi poległa w czasie walk powstańczych. Część przeżyła, różnie potoczyły się ich losy po upadku Powstania. Przypadająca w bieżącym roku 150 rocznica Powstania Styczniowego 1863 roku jest doskonałą okazją do wspomnienia i przybliżenie na łamach „Ułana Wołyńskiego” trzech sylwetek podkomendnych gen. Edmunda Różyckiego.
        *****
        W roku 1811 koło Lubrańca na Kujawach w majątku Żydowo będącym w posiadaniu Michała i Elżbiety Bolewskich herbu Łodzia przyszedł na świat syn któremu dano imię Ksawery. Chłopiec pobierał nauki początkowo w pobliskim Włocławku potem w Warszawie. Ksawery Bolewski jako młody ochotnik uczestniczył w Powstaniu Listopadowym 1831 roku. Zaciągnął się do artylerii uczestniczył w bitwie pod Ostrołęką. Odnotowano dramatyczny epizod związany z jego osobą: „Pod Ostrołęką, gdy towarzysze legli, ostatni przy armacie oczekiwał pocisku, który mu nogę strzaskał. Ranny i obalony, podjęty był na konia przez rannego oficera 6 pułku jazdy, który gdy nie wiedział kędy uchodzić, bo mu oczy zalewała krew, unoszony służył za wzrok unoszącemu.” Ranny podczas walk powstańczych otrzymał awans na podporucznika. Za męstwo w powstaniu listopadowym otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari.
        Po upadku powstania zmuszony był opuścić kraj, wyemigrował do Francji, ukończył tam szkołę rzemiosł. Los tułacza rzucił go jednak dalej. Przez pewien czas mieszkał na wyspie Jersey, po czym w 1843 roku powrócił do Francji i zamieszkał w Paryżu. Tu zetknął się towianizmem. Ożenił się z Francuzką i miał z nią dzieci. W 1860 roku owdowiał w tym samym roku zmarł mu piętnastoletni syn. Na wieść o Powstaniu Styczniowym 20 lipca 1863 roku wyruszył z Paryża do kraju „.. biegnąc pod naczelnictwo jenerała Edmunda Różyckiego,..” Por. kawalerii Ksawery Bolewski miał wówczas 52 lata, zapamiętano go jako niskiego silnie zbudowanego mężczyznę z krótką siwą czupryną i łagodnym wyrazem twarzy. Poległ w 2 listopada 1863 roku pod Poryckiem wykonując rozpoznanie na czele siedmioosobowego podjazdu. Znalazł się w okrążeniu walcząc z przeważającą siłą nieprzyjaciela, usiłował przebić się z garstką swych ułanów przez pierścień wrogów, mimo powalenia kilkunastu przeciwników został zestrzelony z konia i dobity.
        *****
        Józef Machczyński urodził się na Wołyniu w 1825 roku pochodził z bogatej ziemiańskiej rodziny. Jako osiemnastoletni młodzieniec powołany został do przymusowej służby w armii rosyjskiej. Ukończył tam szkołę oficerów kawalerii. W szeregach rosyjskiej armii odbył kampanię Węgierską i Turecką. Dosłużył się stopnia rotmistrza ułanów i podał do dymisji.
        Powrócił w rodzinne strony, pojął za żonę Józefinę z domu Regulską i zaczął gospodarować na roli. Rodzinne szczęście i stabilizacja nie były mu jednak pisane. Gdy wybuchło Powstanie 1863 roku rozdzielił ziemię swej wioski między miejscowych chłopów i dołączył do powstańczych szeregów by jako Polak i zawodowy oficer kawalerii wykorzystać dla dobra Ojczyzny nabyte w zaborczej armii umiejętności wojskowe.
        Zameldował się do dyspozycji Edmunda Różyckiego który formował oddziały Jazdy Wołyńskiej. Kilkusetosobowe oddziały udało się sformować w ośmiu powiatach Wołynia. Rtm. Józef Machczyński okazał się świetnym organizatorem w powiecie zasławskim zebrał jeden z największych oddziałów , złożony z ponad czterystu ochotników i natychmiast przystąpił do intensywnego ich szkolenia.
        Podczas chlubnej kampanii Jazdy Wołyńskiej gen. Edmunda Różyckiego rtm. Józef Machczyński dowodził 2 szwadronem 2 Pułku Jazdy na czele którego, uczestniczył w wielu bitwach i potyczkach. W dokumencie zatytułowanym ”Lista imienna oficerów 2 Pułku Jazdy Ruskiej” w rubryce „ uwagi” przy nazwisku rtm. Józef Machczyński zapisano „doskonały”. Według niepotwierdzonych źródeł za swą postawę na polu bitwy pod Salichą otrzymał awans na majora Po upadku Powstania znalazł się na emigracji. Nie posiadał żadnych środków, ciężką pracą fizyczną zarabiał na utrzymanie. Tęsknota za krajem zmusiła go do powrotu. W grudniu 1865 roku przybył do Galicji. Żył w trudnych warunkach i podejmował się różnych prac zarobkowych. Z początkiem 1867 zachorował na puchlinę wodną, jego stan szybko się pogarszał. Umieszczony został w Szpitalu Sióstr Miłosierdzia we Lwowie mimo troskliwej opieki Józef Machczyński zmarł w szpitalu 7 października 1967 roku w wieku 42 lat.
        *****
        Tadeusz Jerzy Stecki herbu Radwan urodził się w 1838 roku w Horodźcu jako syn Tomasza i Anieli właścicieli Wielkiej Medwedówki. W chłopięcym wieku często w bywał z rodzicami we dworze w Horodźcu. Zafascynowała go tam pokaźna biblioteka, która rozbudziła w nim zamiłowanie do nauki. Z biblioteki tej korzystał również spowinowacony z rodziną Steckich Józef Ignacy Kraszewski. Już w czasie nauki w żytomierskim gimnazjum zwrócono uwagę na niepospolite zdolności chłopca. Już w 1857 roku Tadeusz Stecki ukończył z wyróżnieniem wysoko wówczas notowany Uniwersytet Kijowski. W rodzinnym domu przystąpił do pracy nad historycznym i etnograficznym opisem Kresów. Efektem tej pracy był wydany w 1964 roku nakładem Zakładu Ossolińskich we Lwowie pierwszy z jedenastu tomów historyczno – etnograficznego opracowania „WOŁYŃ”. Dalsze prace i badania przerwały wydarzenia dziejowe.
        Gdy wybuchło powstanie Tadeusz Jerzy Stecki wiosną 1863 roku wstąpił w powstańcze szeregi. Służył w 5 szwadronie Pułku Jazdy Wołyńskiej Edmunda Różyckiego jako podoficer kawalerii. Uczestniczył w bitwach pod Miropolem, Minkowcami, Sławutą i Salichą. Wraz z pułkiem już jako oficer kawalerii przekroczył granicę Galicji kończąc powstańczy etap swego życia. Rozpoczęła się emigracyjna tułaczka. Tęsknota za krajem i rodzicami których był jedynym opiekunem była podstawą decyzji o powrocie w rodzinne strony w roku 1865. Jednak nie na długo. W 1866 Tadeusz Jerzy Stecki został skazany na zesłanie do Orenburga towarzyszyła mu żona Maria. Na zesłaniu napisał „Listy z nad brzegów Uralu i Kirgizakajazackich Stepów” drukowane w 1868 roku na łamach warszawskiego „Przeglądu Tygodniowego” i „Kłosów”.
        W 1874 roku po amnestii powrócił z żoną na Wołyń. Osiadł w Prywitowie majątku żony i rozpoczął pracę nad drugim tomem „Wołynia”. W krakowskim „Czasie” opublikował Monografię Łucka. Wydał również dwie powieści „Stary dwór” i „Na stepie” drukowane w odcinkach w warszawskim „Tygodniku Ilustrowanym”. W czasie podróży do Włoch poszukiwał polskich śladów oglądał nagrobki i epitafia w Wenecji, Padwie, Bolonii, Rzymie, Neapolu. We Florencji odnalazł groby Stanisława Poniatowskiego, królewskiego bratanka, Marii Czetwertyńskiej, Zofii Zamojskiej oraz Michała Kleofasa Ogińskiego. „Listy z Włoch” Tadeusza Steckiego drukował wspomniany już „Tygodnik Ilustrowany”. Nie doczekał wydania złożonej do druku swej ostatniej pracy „Z boru i stepu – pamiątki Wołynia”. Oficer Jazdy Wołyńskiej , historyk, etnograf i pisarz. Zmarł nagle w pełni sił w rodzinnej Medwedówce na ukochanym Wołyniu .

Tadeusz Jerzy Stecki


        Źródła:
        Roczniki towarzystwa historyczno literackiego w Paryżu.
        Kolumna Z., Pamiątka dla rodzin polskich..., t. II.
        Wspomnienia osobiste z powstania 1863 roku . S .Grzegorzewski Lwow 1903
        Powstanie Styczniowe materiały i dokumenty.
        Tom Galicja w Powstaniu Styczniowym S.Kieniewicz,I Miller Zakład Narodowy im. Ossolińskich .Wrocław 1980.
Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
Piosenka dla pana Rotmistrza
Piosenka o Belinie
Słowa Paweł Wójcikowski
Melodia ludowa

Hej, tam od Krakowa modra Wisła płynie,
Szemrzą fale - fale szemrzą
Piosnki o Belinie - piosnki o Belinie.
Piosnki o Belinie i o jego sławie.
Wyjm, Belino, swą szabelkę,
Prowadź ku Warszawie – prowadź ku Warszawie!
Brak naszym ułanom lanc i chorągiewek,
Ale za to mają szczęście
Do sarmackich dziewek - do sarmackich dziewek.
Hej, tam pod Warszawą modra Wisła płynie,
Szemrzą fale, fale szemrzą
Piosnki o Belinie - piosnki o Belinie.
Piosnki o Belinie i jego ułanach -
Brzmij, piosenko ty ułańska,
Siej postrach w tyranach - siej postrach w tyranach!


Ułan Wołyński nr 50 rok 2013
Powołane w dniu 8 października 1994
STOWARZYSZENIE RODZINA 19 PUŁKU UŁANÓW WOŁYŃSKICH
prowadzi działalność statutową której celem jest konsolidacja
środowiska oficerów, podoficerów i ułanów 19 Pułku Ułanów, ich rodzin i sympatyków Pułku.
Adres i telefon kontaktowy:
HANNA RÓŻYCKA
kontakt e-mail: office@ulan-wolynski.org.pl
ul.Bajkowa 17/21
04-855 Warszawa
tel.022-813 66 45
powrót na stronę główną